Przejdź do głównej zawartości

Dzień Pamięci Ofiar Holocaustu


Są takie dni w historii ludzkości, które zmieniły na zawsze postrzeganie rzeczywistości przez wszystkie kolejne generacje. Z pewnością takich dat, czy stojących za nimi wydarzeń można by przytoczyć wiele. Jednocześnie część z nich pozostanie pewnie na długo w sferze gorących dysput co do ich znaczenia i wpływu na koleje ludzkiej historii. Jednak z łatwością można wśród nich znaleźć także te będące bezspornie punktem wyjścia do głębokiej refleksji nad tym do czego jako rodzaj ludzki jesteśmy zdolni. 





Okres drugiej wojny światowej w sposób szczególny obfitował w tego typu zdarzenia. Zazwyczaj na pierwszym miejscu, niemal w sposób odruchowy, kojarzy nam się wynalezienie, a następnie użycie broni jądrowej. Jednak w ciągu ostatniego tygodnia przypadły rocznice dwóch niezwykle istotnych choć dużo mniej mających wspólnego z nauką i jej odkryciami wydarzeń. Konferencji w Wannsee oraz wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Druga z tych dat doczekała się upamiętnienia w postaci obchodzonego co rok, 27 stycznia, Dnia Pamięci Ofiar Holocaustu. 






Z tej to właśnie okazji pod Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie gromadzą się przedstawiciele władz lokalnych i centralnych, a także członkowie korpusu dyplomatycznego oraz uczniowie szkół średnich i delegaci organizacji pozarządowych z kraju i zagranicy. Pomimo dużego, by nie powiedzieć wprost olbrzymiego ciężaru tragedii, która jest w tych obchodach upamiętniana, same uroczystości mają bardzo ascetyczną oprawę. Są oczywiście odczytywane listy lub przemówienia wygłaszane przez poszczególne osobistości życia publicznego, pod pomnikiem składane są wieńce w asyście wojskowej, a także zapalane znicze przez wspomnianą wcześniej młodzież szkolną. 




Jednak to co charakteryzuje, niestety in minus, te uroczystości to bardzo mała frekwencja ze strony mieszkańców Warszawy. Oczywiście dzień powszedni i okołopołudniowe godziny obchodów, w środku zimowego sezonu - faktycznie nie sprzyjają wysokiej liczbie uczestników. Z drugiej strony jednak w mieście, które jeszcze mniej niż wiek temu prawie w 1/3 składało się z późniejszych ofiar Zagłady jest wyraźnie widoczny deficyt pamięci w tym zakresie. Być może winić tu należy czasy PRL, w których nawet jeśli obchody tej rocznicy się odbywały, to jednak najwyraźniej w żadnym stopniu nie wpisały się w kanon ważnych wydarzeń. A przynajmniej nie na tyle mocno w odczuciu przeciętnego mieszkańca Warszawy, by zaliczyć je do tych, na których powinno się być bezwzględnie. 



Być może to powinno nas prowadzić do ważnej refleksji na temat tego jak mówić o historii stolicy, jak skutecznie edukować dzieci, młodzież i dorosłych by ich w pełni zintegrować z Miastem Nieujarzmionym i jego historią. I tu warto poświęcić kilka zaledwie słów bardzo pozytywnej inicjatywie jaką było wypuszczenie w ten dzień na tory tramwajowe zabytkowego wagonu z gwiazdą Dawida zamiast numeru. Zarówno trasa tego pojazdu, jak i jego wygląd miał nawiązywać do wspomnienia o mieszkańcach Getta. W większości zakończyli oni swoje życie jako ofiary masowego ludobójstwa w obozach zagłady zorganizowanych przez Niemców i ich współpracowników innych narodowości w tym szaleńczym dziele zbrodni przeciwko ludzkości. Dziś w obliczu tak częstych świadomych lub nie, przeinaczeń dotyczących odpowiedzialności za te jakże haniebne czyny, szczególnie warto zadbać o podtrzymywanie pamięci. Szczególnie wśród najmłodszych pokoleń. Biorąc pod uwagę tendencję do przedkładania przez nie portali internetowych nad tradycyjną papierową książkę, czy gazetę - staje się czymś niezwykle ważnym by z istotnym przekazem trafiać w pole zainteresowania mediów elektronicznych. Za chwilę wraz ze zbliżaniem się wiosny, będziemy zmierzać ku kolejnej rocznicy Powstania w Getcie, być może warto by także i w tym okresie taki tramwajowy wagon edukacyjny znów pojawił się na warszawskich szynach? 



Na koniec jak zwykle zachęcamy do wyjścia z domu, skorzystania z choć trochę bardziej przyjaznej aury i do wyruszenia na spacer. Najlepiej w kierunku Muranowa, gdzie na szczęście z łatwością można trafić, na ślady pamięci nie tylko w postaci tradycyjnych pomników ale także i murali, instalacji artystycznych w bruku i elewacjach budynków. By to miasto pokochać, trzeba po nim spacerować, pozostając w mijającym już klimacie noworocznym, życzymy Wam wielu udanych wycieczek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa