Przejdź do głównej zawartości

Cmentarz Kamionkowski


Listopad to miesiąc, w którym wszyscy chyba udajemy się na cmentarze. Dlatego właśnie teraz chcemy zaprosić Was do odwiedzenia pewnego bardzo starego i ważnego, ale chyba nieco zapomnianego miejsca. 



Cmentarz o którym będzie ta historia, znajduje się wokół kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku. Jest jednym z najstarszych zachowanych obiektów tego typu w Polsce i najstarszym w Warszawie. Zmarli byli tu chowani już na przełomie XIII i XIV wieku. O wszystkich pochowanych na tym wielonarodowościowym cmentarzu przypomina ustawiony przy wejściu Pomnik pamięci i umieszczona na nim tablica pamiątkowa.







Początkowo pełnił on rolę cmentarza przykościelnego dla kościoła św. Stanisława Biskupa, w którym znajdowała się słynąca z łask figura Matki Boskiej. Świątynia ta spłonęła w dniach Potopu Szwedzkiego. Na cmentarzu wybudowano wówczas kaplicę i kostnicę. Ta pierwsza została rozebrana w połowie XVIII w. Druga zaś została w 1912 roku rozbudowana i zamieniona na kaplicę. Od 1912 roku odprawiano tu Msze Święte, a w 1917 roku utworzono parafię. W 1922 roku zapadła decyzja o budowie świątyni, o której jednak opowiemy Wam innym razem. 



Przez całe stulecia chowani byli tu obok mieszkańców Pragi i okolic, uczestnicy wielu bitew i wojen, jak choćby bitwy ze Szwedami w 1656 r., czy pod Olszynką Grochowską w 1831 roku. Tak stało się również w 1794 roku, gdy po bitwie o Warszawę stoczonej w czasie Powstania Kościuszkowskiego i dokonanej wówczas Rzezi Pragi, pochowano tu generałów Jakuba Jasińskiego i Tadeusza Korsaka. Pamiątkowy nagrobek z niezwykle ciekawą płytą można oglądać tu do dziś. Widnieje na nim znany z "Pana Tadeusza" cytat Jasiński, młodzian piękny i posępny, obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny. Stoją na szańcach Pragi..., a poniżej informacja Polegli podczas Rzezi Pragi i wraz z żołnierzami i ludnością cywilną na tym cmentarzu spoczywają









Przepełniona nekropolia została oficjalnie zamknięta w 1887 roku. Faktycznie jednak jeszcze do początku XX wieku odbywały się tu pochówki. Obecnie można tu znaleźć ok. 50 nagrobków wykonanych z piaskowca. Pochodzą one z XIX wieku, a najstarszy zachowany nosi datę 1827 roku. Widoczne tu płyty nagrobne zostały odkopane z pod zwałów ziemi po roku 1970. Prace nie zostały jednak nigdy ukończone i podejrzewa się, że ziemia kryje jeszcze wiele mogił.



Warto w tym miejscu wspomnieć także o znajdującej się tu drewnianej dzwonnicy. W jej wnętrzu znajdują się dwa dzwony, starszy z nich pochodzi z 1772 roku. 23 czerwca 1979 roku cmentarz wraz z dzwonnicą zostały wpisane do rejestru zabytków. 

Na koniec zachęcamy Was wszystkich byście w tych listopadowych dniach pamiętali o wszystkich zmarłych związanych z Warszawą. Warto idąc na spacer wstąpić na zapomniany cmentarz i zapalić im lampkę na znak szacunku i pamięci - wszak bez nich i ich życia nierzadko pełnego poświęceń Stolica kolejne pokolenia nie miały by na czym budować piękna Stołecznego Grodu. 

Tych z naszych czytelników, którzy chcą poznać więcej warszawskich cmentarzy zapraszamy do lektury :
  • Mórawski Karol Przewodnik historyczny po cmentarzach warszawskich. Warszawa : Wydaw. PTTK, 1989
  • Majewski Jerzy S., Urzykowski Tomasz Spacerownik po warszawskich cmentarzach. Warszawa : Agora, [2009]
Tych z Was, których interesują w ogóle cmentarze zapraszamy na ciekawą stronę Cmentarium.

Komentarze

  1. Nigdy tam nie byłem. Dzięki za te informacje. Myślałem dotąd, ze to Powązki są najstarszą nekropolią w Warszawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszymy się, że mogliśmy opowiedzieć o czymś nieznanym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, nie jest to cmentarz ani okazały, ani popularny - sam na nim byłem tylko raz w życiu. Ale chociaż raz być warto.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie. Każdego do tego zachęcamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na tym cmentarzu są pochowani moi przodkowie

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastycznie. A możemy zapytać czy ich na grobek jest zachowany, a jeśli tak to który to jest ?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa