Przejdź do głównej zawartości

Bracia Łopieńscy


Długo się zbieraliśmy, ale w końcu udało się. W jedno z ostatnich październikowych popołudni wybraliśmy się do Muzeum Woli by obejrzeć wystawę Bracia Łopieńscy. Tytani warszawskiego brązownictwa. To o niej właśnie chcemy Wam dziś opowiedzieć. 





Wystawa ta jest pierwszą, którą zaprezentowano po ponownym otwarciu muzeum. Znajdziemy tu nieznane dotąd fotografie, materiały filmowe, a przede wszystkim wspaniałe  wytwory sztuki odlewniczej najwyższej klasy. Wiele z nich jest na wyciągniecie ręki, nie umieszczono ich bowiem w gablotach.

Początek wystawy to sala prezentująca etapy produkcji brązu. Umieszczone na ścianach tablice bardzo szczegółowo informują o tym w jaki sposób powstaj te wspaniałe dzieła. Możemy tu znaleźć informacje zarówno o warsztatowych niezwykłych umiejętnościach braci Łopieńskich, jak i o poszczególnych etapach samej produkcji brązu.







Dalej przechodzimy do sali, która opowiada o bogatej historii firmy. Rozpoczyna się ona od Jana Łopieńskiego (1838-1907), który w 1862 roku rozpoczął działalność brązowniczą w Warszawie. Nie zdradzając całej historii warto w tym miejscu wspomnieć, że rozwijająca się wytwórnia na początku XX wieku była największą tego typu fabryką na wschód od Berlina. Wędrówkę kończymy w czasach współczesnych na Annie Łopieńskieji-Lipczyk, która prowadzi Pracownię Sztuki Dekoracyjnej d. Bracia Łopieńscy.  






W ostatniej sali w dużej oszklonej gablocie możemy podziwiać kolejne wspaniałe dzieła wyprodukowane przez firmę na przestrzeni ostatniego półtora wieku. Są to zarówno eksponaty muzealne, jak i te pochodzące ze zbiorów prywatnych. Mamy nadzieję, że każdy znajdzie tu coś co mu się szczególnie spodoba.


Nas niesamowicie wciągnęła opowiedziana w tych salach historia. Gorąco wszystkich zachęcamy nie tylko do podziwiania wspaniałych wyrobów, ale również, a może przede wszystkim, do wczytana się w prezentowane informacje. Śpiszcie się jednak wystawa jest bowiem otwarta tylko do 11 listopada.

Komentarze

  1. Ale fajnie.
    Całkiem tu ciekawie, dlatego obserwuję i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy :) Staramy się by było ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa