Przejdź do głównej zawartości

Jeden z największych malarzy


Opowiadając o Parku Morskie Oko wspomnieliśmy o znajdującym się na jego skraju Pomniku Jana Matejki. To właśnie jemu chcemy poświecić dzisiejszy post. 

Pomysł wystawienia tego pomnika zrodził się w stulecie urodzin malarza, które przypadło na rok 1938. Plany te pokrzyżował jednak wybuch II wojny światowej. Udało się je jednak zrealizować dopiero w latach 90-tych dzięki staraniom Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Choć i wtedy nie było to łatwe.


Początkowo rzeźba miała się znaleźć w Krakowie, ale podobno nie zainteresowała władz miasta. Z kolei wtedy to została podarowana Warszawie przez autora - krakowskiego rzeźbiarza Mariana Koniecznego. Rzeźbę wykonano w 1989 roku, w 1995 zaś została odlana w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych. Koszt odlania posągu sfinansował z własnych funduszy Ryszard Perschke - mieszkaniec Mokotowa. Pieniądze na jej ustawienie zaś pochodziły od wojewody warszawskiego, banków, generalnego konserwatora zabytków i Urzędu Miasta. 

Odsłonięcie pomnika, który miał stanąć w Alejach Ujazdowskich u zbiegu z ulicą Jana Matejki, planowano na 24 czerwca 1993 roku. Z planów wycofała się jednak Dzielnica Śródmieście. Wówczas to pomnikiem zainteresowały się władze Mokotowa. 28 grudnia 1993 roku, wraz z końcem Roku Matejkowskiego, dokonano wmurowania kamienia węgielnego. Ostatecznie pomnik został odsłonięty 3 maja 1994 roku. 


Pomnik ukazuje stojącego na cokole malarza. W prawym ręku trzyma on pędzel, w lewym zaś paletę. Prawdziwy obraz artysty przy pracy. Poniżej, na cokole, przysiadł jeden z najbardziej znanych bohaterów Matejki - Stańczyk. Całość cechuje bardzo prosta forma i realizm postaci. Obie rzeźby wykonane są z brązu, cokół zaś i płyta z piaskowca szydłowieckiego. We wnęce cokołu zamurowana została łuska artyleryjska, w której wnętrzu znajduje się akt erekcyjny pomnika. W 2001 roku całość pokryto woskiem chroniącym przed malunkami.

Jak zwykle już na koniec postu, wszystkich naszych czytelników chcemy poprosić by będąc na Mokotowie odwiedzili jednego z naszych największych malarzy. Warto przystanąć na chwilę i oddać się zadumie nad dziełami, które stworzył i przesłaniem w nich zawartym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa