Przejdź do głównej zawartości

Wędrująca fontanna




Fontannę, którą dziś chcemy Wam przedstawić, chyba każdy z czytelników choć raz w życiu widział. Prawdopodobnie jednak nie każdy zna jej historię i wie, że jest ona jedną z niewielu z zachowanych oryginalnych fontann w Warszawie.

Jej dzieje zaczynają się w 1866 roku, wtedy to inżynier Alfons Grotowski opracował techniczną stronę projektu owego wodotrysku. Autorem rzeźbiarskiej formy był Leonard Marconi, nad całością zaś czuwał architekt Józef Orłowski. Początkowo fontanna ta stanęła na skwerze przy Krakowskim Przedmieściu, który powstał po wyburzeniu znajdujących się tam wcześniej domów.


Fontanna ma kształt patery znajdującej się na ozdobnej nodze. Pod czaszą znajdują się figury trzech chłopców. Pierwszy z nich trzyma wiosło, drugi sieć, a trzeci trójząb. Wszystkie te elementy odlane zostały z żeliwa w warszawskiej fabryce Lilpopa i Raua. Cała konstrukcja stoi na trójbocznym, kamiennym postumencie. Ma on ścięte naroża i jest dekorowany wolutami. Wszystko to stoi z kolei w okrągłej sadzawce. Podobno tryskające strumienie robiły olbrzymie wrażenie, kiedy widok ten pierwszy raz ukazał się oczom mieszkańców Warszawy 10 lipca 1867 roku. 


Niestety fontanna nie przetrwała długo na swym pierwotnym miejscu. W 1897 roku na jej miejscu ustawiono pomnik Adama Mickiewicza. Nasza bohaterka zaś znalazła się w magazynie. Dopiero w 1911 roku została ponownie ustawiona, tym razem placu Bankowym. I w tej lokalizacji udało jej się szczęśliwie przetrwać całą wojnę. Jednak i tym miejscem nie było jej dane cieszyć się długo. W 1951 roku musiała ustąpić miejsca pomnikowi Feliksa Dzierżyńskiego. Wtedy to została przeniesiona na placyk przed kinem Muranów, tu też stoi do dziś.

Na koniec nie wypada nam nic innego jak zaproponować Wam wycieczkę na Muranów i bliższe przyjrzenie się fontannie. Mamy tez nadzieje, że ten mały przykład pokarze, że niezwykła historia Stolicy może kryć się na każdym kroku. Życzymy miłego spaceru :)  

Komentarze

  1. Muranów - jedno z moich ulubionych miejsc w Warszawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym bardziej się cieszymy, ze przedstawiliśmy to miejsce :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa